Produkowany przez 46 lat, od 1967 roku, zjechał z taśm produkcyjnych w kilku milionach sztuk. Symbol tamtych czasów – Volkswagen Transporter, model T2. Pieszczotliwie nazywany… Ogórkiem. Bił wszelkie rekordy – popularności, funkcjonalności, innowacyjności i długowieczności. Jedynym konkurentem dla Ogórka w tym ostatnim aspekcie, może być tylko Volkswagen Garbus. Tak się składa, że oba te klasyki stoją w garażu należącym do bochnianina, Wojtka Weissa. Współorganizatora kultowego, europejskiego zlotu „Garbojama”, którego XVI edycja wystartuje 7 lipca w Krakowie i potrwa, aż trzy dni!
Historia Ogórka jakim Wojtek Weiss przyjeżdża na nasze spotkanie, rozpoczyna się w 1967 roku, w niemieckiej fabryce VW w Hanowerze. Produkcja przenoszona była kolejno do Meksyku i Brazylii, gdzie T2-ka produkowana była, aż do końca 2013 roku. I nie zmieniłoby się to, gdyby nie zaostrzenie przepisów bezpieczeństwa w brazylijskiej branży motoryzacyjnej. Ogórek przegrał z obowiązkowymi dwiema, przednimi poduszkami powietrznymi oraz systemem ABS, a producenci z kosztami jakie generowały te zmiany.
Brazylijski Ogórek kosztował wtedy około. 35 tys. reali, czyli mniej więcej 80 tys. zł. Nabywców w Europie, chętnych do posiadania tego kultowego pojazdu nie brakowało. Firmy zajmujące się importem klasyków prosto z taśmy produkcyjnej, inkasowały za usługę około 32 tys. euro. Moda na Ogórka nie pomogła i ostatnia sztuka, która wyjechała z fabryki w Sao Bernardo de Campo trafiła do muzeum VW w Hanowerze, gdzie wszystko się zaczęło.
Auta z duszą
Jedno z aut Wojtka również można oglądać w motoryzacyjnym muzeum, a dokładniej w prywatnej kolekcji podróżnika Andrzeja Sochackiego. Zbiór kilkudziesięciu zabytkowych Porsche oraz Garbusów, uzupełniło buggy Wojtka – auto bez dachu, w tym konkretnym przypadku zbudowane na Garbusie. Panowie poznali się podczas jednego ze zlotów VW i gdy od słowa do słowa okazało się, że Wojtek chce troszkę przewietrzyć garaż i sprzedać swoje buggy, Andrzej Sochacki zakupił go do swojej imponującej kolekcji. Podziwiać je można w Krakowie, na ul. Saskiej.
Wojtek na zlocie klasyków VW odnalazł coś więcej niż wspólne tematy do rozmowy, części do swoich aut czy długoletnie przyjaźnie. To właśnie tam pierwszy raz zobaczył i poznał obecną żonę – Anię. Aktualnie jest ich już troje, bo do duetu pasjonatów dołączyła Zuzia, która swój pierwszy zlot zaliczyła jako kilkumiesięczne niemowlę, a obecnie jest właścicielką własnego Garbusa. Jeszcze w wersji zabawkowej, ale przecież dzieci tak szybko rosną…
Garbate stokrotki
Zamiłowanie do spotkań i zlotów zrzeszających miłośników klasyków VW, zrodziło się u Wojtka… podczas jednej z tego typu imprez. Zadziałała reakcja łańcuchowa. Wojtek pojechał tam z kolegą, który po prostu zaraził go takim rodzajem spędzania wolnego czasu. W garażu szybko pojawił się pierwszy garbus, w głowie kiełkowała myśl o organizacji czegoś większego na naszym bocheńskim podwórku. Myśli przekuły się na czyny i Wojtek wystartował ze zlotami Garbusów, jakie odbywały się podczas RockAutostrady w Proszówkach. Rozpoczęły się również dalekie podróże. Podczas jednej z nich, Ogórkiem z ’77 roku Wojtek przejechał całą Europę, nawijając na koła imponujące 10 tysięcy kilometrów.
Z mijającymi latami kolory garbusów w garażu Wojtka zmieniały się, w jego kręgu pojawiało się coraz więcej ludzi z identycznym bzikiem jak jego. W 2003 roku krąg zacieśnił się i powstała Garbata Stokrotka, fan club zrzeszający Wojtka i jego przyjaciół z garbatym fisiem. Od 2004 roku Garbata Stokrotka jest organizatorem największego obecnie zlotu fanów marki VW Garbus w Europie – Garbojamy. Poprzednia, 15-sta edycja z 2015 roku, przyciągnęła do grodu Kraka, bagatela – około 500 pojazdów i ponad 2 tysiące uczestników z Polski, Słowacji, Finlandii czy Niemiec. Garbusy co rok zalewają Kraków i cieszą oko podczas uroczystej, kolorowej parady ulicami miasta. Ale na zlot zjeżdżają się nie tylko stare „chrabąszcze”. Zobaczyć można również nowe generacje Garbusów jak i Ogórki czy zupełne wynalazki typu VW 166 Schwimvagen – czyli pływający samochód terenowy. Miłośnicy klasycznej motoryzacji, podczas Garbojamy mają swoje wielkie święto!
A jak widzi to organizator? Satysfakcja Wojtka równa jest ogromowi pracy i nakładu energii jaką wkłada w cały proces zorganizowania Garbojamy. Przygotowania do lipcowej imprezy zaczynają się około 8 miesięcy wcześniej, całe przedsięwzięcie stoi na wysokim poziomie. Na uczestników Garbojamy czekają koncerty, konkursy jak np. „jaka to usterka”, zawody i atrakcje dla najmłodszych. W ciągu trzech, garbatych dni nad Zalewem na Piaskach, nikt nie będzię się nudził, Organizator tym bardziej. Gdy pytam Wojtka czy czasami, tak po ludzku nie ma dosyć – odpowiada ze śmiechem, że po każdej odbytej Garbojamie, obiecuje sobie, że to ostatni raz. Pakuje wtedy do Ogórka rodzinę, znajomych, gitarę i wyrusza ładować baterie, organizując plan podróży tak, aby zahaczyć o jakiś garbusowy zlot. Ciągnie wilka do lasu!