„Grupa Wschodu” – bocheńscy podróżnicy, którzy na koła swojej terenówki nawinęli już ponad 60 tysięcy kilometrów, przekraczając granice ponad 30 krajów – już za kilka dni rusza w kolejną, trzymiesięczną podróż w najdalsze zakątki wschodniej półkuli. Azymut prowadzić ich będzie na daleką, wyludnioną Syberię i bezkresną Mongolię. Przez te kilka miesięcy ich domem będzie samochód terenowy, mijane setki przechodzące w tysiące kilometrów odcisną się w ich życiorysie przygodą życia, a napotkani na drodze ludzie – pozostaną w ich sercach na zawsze.
Dominika, Marcin i Krzysiek, bo o nich mowa, po raz kolejny stawiają wszystko na jedną kartę, rezygnują z poukładanego życia i wyruszają w pogoń za marzeniami. Od zawsze ciągnęło ich na Wschód. Fascynują się offroadem od 7 lat i wspólnie eksplorują głównie zakątki Wschodu, bo jak mówią, to jeszcze ostatnie chwile by zobaczyć prawdziwą Azję, która z roku na rok się zmienia i globalizuje. Na resztę świata przyjdzie jeszcze czas.
Tegoroczna wyprawa dołączyć ma do bogatego wachlarza podróży jakie już odbyli. Lista miejsc, w które dojechali na kołach jest imponująca i znaleźć na niej można m.in. Azję Centralną oraz Zakaukazie. Do tej pory najdalej wysuniętym na wschód punktem ich podróży, była granica Chin, teraz przesuwają linię horyzontu jeszcze dalej i planują dotrzeć już wkrótce do Mongolii. Dzięki podróżowaniu off-roadem docierają do miejsc, do których nie trafiają turyści z biur podróży i to właśnie tam właśnie spotykają ludzi, którzy mają dla siebie czas i nie gonią za pieniędzmi. Wiodą prawdziwe, nieskażone konsumpcjonizmem życie. Bocheńscy podróżnicy bardzo cenią w takim sposobie podróżowania możliwość złapania dystansu od codzienności.
Droga do celu
Organizacja kilkumiesięcznej podróży wymaga sporego poświęcenia. Ponad rok trwa opracowywanie tras, szukanie informacji o regionie, kulturze, rozmowy z ludźmi, którzy mogą podzielić się swoim doświadczeniem z odwiedzonych miejsc. Na tym polu odnieśli sukces, wyprawa dopięta jest na ostatni guzik. Niestety intensywne poszukiwania ekipy, która chciałaby dołączyć do wyprawy kolejny raz zakończyły się porażką. Dlatego sami wyruszą w podróż po marzenia.
Jak mówi Marcin Kozłowski – „Sytuacja jest analogiczna do naszej poprzedniej podróży do serca Azji w 2014 r., kiedy to koniec końców pojechaliśmy sami. I nie żałowałem ani przez chwilę. Samotna podróż daje kompletnie inne spojrzenie na to, co i kogo spotykasz po drodze, daje więcej możliwości i pretekstów do obcowania z kulturą danego kraju, poznawania zwykłych ludzi, którzy z otwartością zapraszają Cię do swojego domu i dzielą wszystkim, co mają. Jestem przekonany, że i tym razem wyjazd jednym autem będzie niezapomnianym doświadczeniem. Kiedy czujesz, że jesteś tak daleko od domu, każdy przejechany kilometr smakuje wyjątkowo i daje Ci ogromną satysfakcję.”
Podróż wymaga również ogromu przygotowań techniczno-logistycznych. Ich Nissan Patrol na trzy miesiące zmieni się przecież w dom na kółkach, który nie może ich zawieść. W związku z tym po raz kolejny przechodzi generalny remont w sprawdzonym bocheńskim warsztacie do zadań specjalnych – Autoserwis Ewa Zdebska, w którym pod czujnym okiem Grześka Zdebskiego, z ogromnym poświęceniem przez ostatni miesiąc dzień w dzień i noc w noc (!) rozbierany jest do najdrobniejszej śrubki i przygotowywany na trudy dalekiej podróży. To nieocenione wsparcie bo przez te 30 tysięcy kilometrów będą zdani tylko na siebie.
Poszukiwanie miejsca na ziemi
Często słyszą pytania dlaczego to robią, jak godzą tak długą podróż z pracą czy rozmaitymi zobowiązaniami. „Nie zrozumie tego ten, kto choć raz nie spróbuje, nie zaryzykuje i nie przekona się, że zerwanie ze strefą komfortu, sprawdzenie się w trudnych sytuacjach, często nieprzewidywalnych, jest świetną lekcją samego siebie. Kiedy zostawiasz za sobą wszystkie problemy i w pewien sposób uwalniasz myśli od przyziemnych spraw, otwierasz się na ludzi, na inne kultury, obserwujesz, porównujesz, łapiesz dystans i rozumiesz, co w życiu jest naprawdę ważne. Podróż uzależnia jak narkotyk. Myślę, że kto raz spróbuje, nigdy nie przestanie. Przynajmniej ja wpadłam po uszy.” – szczerze wyjaśnia Dominika Kozłowska.
Mongolskie bezdroża
Ta podróż nie ma jednego celu, bo jak podkreślają nasi bohaterzy – droga sama w sobie jest celem. Podróżować będą po Ukrainie, Rosji i Mongolii, każdego dnia śpiąc w innym miejscu.
Będą eksplorować góry Ałtaj, chcą objechać dookoła najgłębsze jezioro świata, Bajkał, zaglądnąć do polskiej wioski, Wierszyny, którą zasiedlili początkiem XX wieku emigranci z Małopolski i dotrzeć do słynnego BAMu, jednej z najdłuższych linii kolejowych na świecie, przecinającej Syberię, która została wybudowana jako alternatywa dla linii transsyberyjskiej. Wzdłuż kolei biegnie droga serwisowa obfita w głębokie brody i mosty, pamiętające czasy świetności ZSSR, a w których odbudowę obecnie nie inwestuje się ani rubla.
Jednak to Mongolia pozostaje najciekawszym punktem na ich trasie. Ogromny kraj z niczym nieograniczonymi przestrzeniami, których nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić, mieszkając na co dzień w miastach o zwartej zabudowie. Tam często nie ma żadnego odniesienia do linii horyzontu, przez co tworzy się iluzja bliskiego dystansu, podczas gdy w rzeczywistości odległości są dużo większe niż sugeruje nam to nasze ludzkie oko. Podróżnicy przemierzą pustynię Gobi, drugą największą pustynię świata, poszukując śladów dinozaurów, które zachowały się aż do dziś.
W tych ostatnich dniach przed podróżą mierzą się z masą przeciwności losu ale myśl, że już zaraz zaczną realizować marzenia dodaje im skrzydeł. Ich podróż będzie można śledzić, dzięki zamontowanemu w samochodzie nadajnikowi GPS Nadzór. Zapraszamy na www.grupawschodu.pl i na www.facebook.com/GrupaWschodu.